Toksyczna pozytywność. Czy zawsze trzeba być szczęśliwym?
Masz czasem takie wrażenie, że musisz być szczęśliwy? Że wokół ciebie jest presja na szczęście? Albo łapiesz doła, bo wszyscy – szczególnie w mediach społecznościowych – są szczęśliwi, zajęci, aktywni, radośni? Ja czasem tak mam… To zainspirowało mnie do przyjrzenia się bliżej temu, czym jest toksyczna pozytywność.
🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube
Toksyczna pozytywność – o co chodzi?
Może być rozumiana na kilka sposobów, jako:
- Presja na szczęście (szczególnie widoczna w mediach społecznościowych)
- Unikanie trudnych emocji i rozmów
- Groteskowe wyolbrzymianie sukcesów
- Fabrykowanie entuzjazmu
Presja na szczęście
Po pierwsze toksyczna pozytywność objawiać się może jako presja na to, że wszystko ma być super. A jeżeli moje życie nie jest super, to ja też nie jestem super. Takie podejście wywiera na nas niepotrzebny nacisk, wymusza w nas pewne postawy i określone zachowania. Z drugiej strony też wiele wyklucza i nas ogranicza.
Główną rolę tutaj odgrywają media społecznościowe. W końcu nieczęsto zdarza się, by ktoś w nich dzielił się tym, że mu się nie chce, że ma nudną pracę, albo że w podróży, czy na wyjeździe pokłócił się z kimś, z kim wyjechał.
Z racji publicznego charakteru mediów społecznościowych bardziej skłonni jesteśmy pokazywać w nich, jak działamy, niż jak się nudzimy. Jeżeli chodzi o pracę, to raczej chcemy się dzielić informacjami wtedy, gdy dzieje się coś dobrego, czy ciekawego. W podróży publikujemy raczej piękne zdjęcia, niż dzielimy się informacjami o nieporozumieniach.
Dlatego też media społecznościowe wypełnione są wpisami o sukcesach, pięknymi zdjęciami, radosnymi nowinami i to jest pewien rodzaju dramat. Ich jednostronność pomija realny aspekt naszego istnienia – „trud życia”. Im więcej widzimy takich pozytywnych informacji, im więcej czasu temu poświęcamy, tym bardziej kształtuje się w nas przeświadczenie, że inni nie borykają się problemami, nie mają gorszych dni.
Łatwo wtedy wpaść w poczucie odosobnienia, bo przecież inni mają super, a ja mam w najlepszym wypadku normalnie, a czasem tylko pod górkę. I co ze mną jest nie tak? Co robię źle?
Unikanie emocji i trudnych rozmów
Drugi aspekt toksycznej pozytywności to unikanie uczuć. Toksyczna pozytywność promuje bowiem radość, neguje smutek, złość, żal i inne emocje, które według niej są słabościami. Są też niepopularne, niechciane, niemile widziane.
Przykładem może być pocieszanie drugiej osoby. Jeżeli mówimy komuś, kto cierpi: „Nie przejmuj się, to minie” lub „Weź się w garść” – to tak jakbyśmy komuś, kto ma np. dziecko w szpitalu, doradzili, żeby poszedł do kina, by się rozerwać i zapomnieć o smutkach.
Brzmi absurdalnie? Podobnie absurdalnie brzmią właśnie takie sztampowe rady, a raczej porady. One negują emocje drugiej osoby, ale tez zabijają bliskość między tym, kto o pocieszenie prosi i tym, który takich porad udziela.
I podobnie, jak w poprzednim przypadku powodują one uczucie odosobnienia, niezrozumienia. Jesteśmy samotni w tym, co realnie i autentycznie przeżywamy.
Objawia się to też w bagatelizowaniu problemów innych ludzi. Przykładowo, ktoś opowiada, że rozstał się po 5 latach związku, a słyszy: „Dobra… są ludzie, co rozstają się po 20 latach i układają sobie życie. Dasz radę”. To jest bagatelizowanie, tego, co ta osoba przeżywa i tego, co się w jej życiu dzieje.
Gdy ktoś mówi: „Jakoś boli mnie głowa” albo „Od kilku dni boli mnie głowa” i słyszy odpowiedź; „Dobra, będzie dobrze” – to też jest to bagatelizowanie problemu. Warto na to uważać, bo robimy tak czasami w dobrej wierze, ale nie jesteśmy wtedy wcale pozytywni, to jest właśnie toksyczna pozytywność.
Groteskowe wyolbrzymianie sukcesów
Na czym to polega? Przykładowo chwali mnie szef. Miła sprawa, ale jeżeli przez cały dzień chodzę po firmie i przeżywam sztucznie „Wow, jakie to niesamowite”, albo odwrotnie opowiadam o tym komuś, a on reaguje „O to takie niesamowite, cudowne, to znaczy, że jesteś fantastyczny…” Warto pamiętać, że jest gdzieś granica, przy której świętowanie sukcesu jest groteskowe.
Ma to pewien aspekt, który zauważyłam nawet u siebie swojego czasu – chodzi o świętowanie sukcesów dzieci. Gdy dzieje się coś dobrego, można to pochwalić lub groteskowo wyolbrzymić – podkreślać do tego stopnia, że w świętowaniu nie chodzi już o dziecko, ale o sam sukces.
W kontekście groteskowego wyolbrzymiania sukcesów, do dzisiaj pamiętam swój wyjazd do Stanów kilkanaście lat temu. Poznałam wtedy takie bardzo amerykańskie słówko „AWSOME!” Co bym nie zrobiła, co bym nie powiedziała, co by się nie wydarzyło, pamiętam ludzi, którzy wiecznie mieli dla mnie jedną odpowiedź: „AWSOME!”, czyli „WOW!” lub „NIESAMOWITE!”
Czułam w tym wyraźny rozdźwięk między pozytywnym znaczeniem tego słowa, a sposobem, w jaki było użyte – przesadzonym, nieadekwatnym do zwyczajnych sytuacji, jakie mi się zdarzały. Warto więc zwracać uwagę, jak świętujemy osiągnięcia – czy robimy to adekwatnie, czy może na poziomie „AWSOME”.
Fabrykowanie entuzjazmu
Określenie „AWSOME” dobrze pasuje też do ostatniego kontekstu toksycznej pozytywności, a chodzi tu o fabrykowanie entuzjazmu.
W życiu prywatnym np. jako rodzice przeżywamy nieadekwatnie np. coś, co dziecko robi w sposób naturalny, a my ubieramy to w sztuczny entuzjazm. Jeszcze częściej widoczne to jest w życiu organizacji i firm. Często pracownicy mówią nawet, że są temu poddawani i nie do końca wiedzą, jak się w takich sytuacjach zachować. Ktoś entuzjazmuje się ich dokonaniami, ale nie ma w tym przestrzeni na autentyczność, na człowieka.
Co dziś daję Ci pod refleksję?
Toksyczna pozytywność, która przejawia się w tych wspomnianych wcześniej aspektach, ma swoją cenę. Ogranicza autentyczne relacje, bo zniekształca rzeczywistość, bo wpycha nas w przygnębienie i samotność.
Warto pamiętać, że jest ok mieć różne stany emocjonalne. Pomyśl sobie, jak by to było przeżywać przez 14 godzin na dobę radość czy entuzjazm. To jest i nierealne, ale i męczące, czyli przestaje być radosne. Nie jest też autentyczne.
Po drugie pamiętaj, że nieprawdą jest stwierdzenie, że „wszystko jest w naszej głowie”. A taki mit funkcjonuje i często pojawia się także w moim środowisku, związanym z coachingiem. Są osoby, które mówią; „Porzuć swoje ograniczenia, wszystko jest w twojej głowie! Wszystko jest możliwe!”
Nieprawda. Nie wszystko jest możliwe. Zdrowe podejście pozytywne oznacza, że zajmujesz się w życiu tym, co jest realnie dostępne. Zajmujesz się tym, co jest w zasięgu Twoich możliwości.
Po trzecie: bądź w empatycznej komunikacji. W komunikacji, rozmowie dostrzegaj drugiego człowieka, dostrzegaj siebie. I zamiast mówić komuś: „Spoko, wszystko się ułoży”, spróbuj: „Widzę, że przeżywasz coś trudnego”. To będzie bardziej spotkaniowe, bliskie i budujące bardziej realny świat. A warto, żeby on taki był, bo każdemu jest w nim lżej żyć.
Poznaj swoje możliwości
Na takiej pozytywnej radości, pozytywnej pozytywności, zbudowane są Talenty Gallupa, które skupiają się na naszych mocnych stronach, na tym co jest realne, co jest możliwe. Równocześnie pozwalają nam zobaczyć, jakie w tej kompozycji mamy cienie, by być ich świadomym i by je uznać.
Jeżeli chcesz w życiu więcej takiej pozytywnej pozytywności, to zwróć na to uwagę, zrób sobie badanie Gallupa, żeby zobaczyć, co w tobie mocnego, co w tobie autentycznie silnego i prawdziwego. I z tego korzystaj dla siebie, dla innych, dla świata.
[av_heading heading=’NEWSLETTER’ tag=’h3′ style=” size=” subheading_active=” subheading_size=’15’ margin=” margin_sync=’true’ padding=’10’ color=’custom-color-heading’ custom_font=’#b02b2c’ av-medium-font-size-title=” av-small-font-size-title=” av-mini-font-size-title=” av-medium-font-size=” av-small-font-size=” av-mini-font-size=” av_uid=’av-30euqr’ admin_preview_bg=”][/av_heading]
BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:
Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!
[contact-form-7 id=”1132″ title=”Newsletter”]