Dzień, w którym nic nie muszę

Zbudziłam się dziś z niesamowitym poczuciem. Poczuciem, że nic nie muszę. Nie, nie takie „już nigdy nic nie muszę”, tylko takie „po prostu nic nie muszę”.

Poczułam i… pozostałam spokojna. Zero poczucia winy, niepokoju, pośpiechu. Niewiarygodne.

Rozpoczął się, chyba pierwszy w moim życiu, dzień, gdy nic nie muszę.

🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

Ten spokój, że nigdzie nie muszę biec, niczego nie muszę gonić, że mogę po prostu dziś być.

Żadnych spotkań. Rodzina wyjechana w różne wakacyjne strony. Cisza w domu.

Ale to nie tylko to. Bo poczułam, że pranie w łazience, podzielone już wczoraj na łazienkowej podłodze na trzy kupki, w zasadzie spokojnie poczeka. Nie muszę, bo w szafie mam tyle wszystkiego, że jeszcze długo bez prania przetrwam. Że jeśli koty nie dostaną świeżego mokrego, zjedzą suche. Też przetrwają. Kwiatki wytrzymają niepodlane, kurz niestarty, maile niezajrzane nie zawalą świata.

Aż tak spokojnie, z dystansem, to pierwszy raz w życiu…

Pokolenie wewnętrznego przymusu

I tak sobie myślę, że nie zrozumie mego poranka ktoś, kto nie wychował się w czasach i w domu „przymusu”.

Mam też w głowie komentarze moich dzieci, które im bardziej nastoletnie, tym bardziej podkreślające w rodzinnych rozmowach, że „nic nie muszą”. Ja kiedyś na to nie wpadłam. Zgapiłam się. Uwierzyłam, że muszę wszystko, co jest wokół mnie do zrobienia. Przegapiłam ten moment, gdy mogłam „się postawić”. Lub — nie było takiego momentu — bo najmniejszy błysk myśli „nic nie muszę” został zdławiony w ułamkach sekund przez świat dorosłych. I tak po tylu latach, bez strachu i wstydu, poranek bez przymusu.

Więc rozumiecie już pewnie doniosłość tej porannej chwili.

Wolność w „nie muszę”

Nie musząc nic, dzień się potoczył zwyczajowo. 3 prania zostały zrobione, koty dostały świeże śniadanko, maile przeczytane i odpisane, telefony odebrane, trening zrobiony.

Ale i tak w tym wszystkim chodziło o uczucie i energię myśli „nic nie muszę”. O jej spokój. O możliwości, jakie przede mną stworzyła. Że naprawdę, realnie, przyjemnie MOGĘ. Zrobić lub odpuścić. Wybrać. Zrezygnować. Zdecydować.

Łapmy, pomiędzy dniami i godzinami „muszę”, energię chwil „nic nie muszę”. To przestrzeń, gdzie szybki obiad nie zawali zdrowia całej rodziny, chwila z książką będzie chwilą z książką, a nie wyrzutem sumienia lub kłębem myśli, co dalej zrobić, co ogarnąć, co muszę. Gdzie mniej idealizmu, a więcej prostoty, przyniesie wolność od świata wyprasowanych ubrań, zestawionych zmywarek, bycia zawsze na zawołanie i pod telefonem.

Brzmi bezwstydnie, leniwie, egoistycznie?

Nie… To coś większego. To utracona i odzyskana wolność ducha.

[av_heading heading=’NEWSLETTER’ tag=’h3′ style=” size=” subheading_active=” subheading_size=’15’ margin=” margin_sync=’true’ padding=’10’ color=’custom-color-heading’ custom_font=’#b02b2c’ av-medium-font-size-title=” av-small-font-size-title=” av-mini-font-size-title=” av-medium-font-size=” av-small-font-size=” av-mini-font-size=” av_uid=’av-30euqr’ admin_preview_bg=”][/av_heading]

BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

[contact-form-7 id=”1132″ title=”Newsletter”]

Urszula Grabowska-Maleszko
Urszula Grabowska-Maleszko

PCC Coach (Erickson Certified Professional Coach) , trener szkoleń menedżerskich i rozwoju osobistego, konsultant biznesowy. Ponad 1100 godzin coachingu, w tym ok. 80% z kadrą zarządzającą niższego i wyższego szczebla. 1500 godzin przeprowadzonych szkoleń z kompetencji miękkich.