Jak pokonać strach przed wystąpieniem publicznym?
Paraliżuje cię strach przed wystąpieniem publicznym? Posłuchaj dziś mojej historii. Ponad osiem lat temu, niedługo po tym, jak założyłam własną firmę szkoleniową, dostałam mailem propozycję wystąpienia na konferencji dla kadry zarządzającej i właścicieli firm.
Zdarzenie to pamiętam jak dziś.
🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube
Przerażający mail
„Zdarzenie”, czyli ten moment, gdy zauważyłam w skrzynce mailowej wiadomość od nieznanej osoby, kliknęłam wiadomość i zaczęłam czytać jej treść.
W tamtej chwili, po kilku sekundach, bo tyle zajęło mi przeczytanie kilku linijek tekstu i wyobrażenie sobie, jak wchodzę na scenę, staję przed grupą nieznanych mi ludzi, uruchomiła mi się cała reakcja fizjologiczna na stres!
Czyli — mówiąc dosłownie — serce zaczęło mi bić jak szalone. Poczułam ścisk w klatce piersiowej i spociły mi się dłonie!
Pamiętam, że w full strachu zamknęłam maila, żeby przywrócić się do równowagi i złapać spokój.
Po jakimś czasie, gdy trochę opanowałam wyobraźnię, raz jeszcze otworzyłam tę wiadomość, żeby skupić się i przeczytać na spokojnie, na czym polega propozycja.
I co niewiarygodne — gdy znów otworzyłam wiadomość, wyobraźnia przeniosła mnie znów na scenę i w światła reflektorów i… miałam tę samą reakcję! Znów serce wskoczyło na wysokie obroty i panika ścisnęła klatkę piersiową!
Co było dalej? Skorzystałam z tej propozycji czy nie?
Otóż nie 🙂
Odmówiłam organizatorom.
Na przeszkodzie stanął mi wtedy wyłącznie mój strach przed wystąpieniem publicznym. Miałam czas, miałam ciekawe historie i doświadczenie, którym mogłam się podzielić.
Jak pokonać strach przed wystąpieniem publicznym?
Tymczasem, ze strachu, w jakiś sposób, uciekłam od tej sytuacji życiowej. I potem, z perspektywy czasu wiele razy myślałam, że to była niewiarygodna szansa. Że na taką szansę wystąpienia czasem czeka się latami, będąc wdzięcznym, że się pojawia.
A wtedy po prostu mnie to przerosło. Na szczęście, żeby nie było — dało mi to też mocno do myślenia.
Zreflektowałam się, że nie nauczę się wystąpień publicznych bez robienia… wystąpień publicznych.
Że nie ma innej drogi, niż wyjście ze swojej strefy komfortu prosto przed publiczność. Że jeśli nie pokonam strachu i nie zapanuję nad ciałem krzyczącym w mojej głowie: „Uciekaj!”, nie rozwinę się. Nie spełnię swoich marzeń.
Po prostu — nie da się pominąć etapu pierwszych prób, nauki, dochodzenia do swobody i opanowania.
Morał? Tak, to historia z morałem, a nawet trzema
Od wtedy zawsze, gdy mam wyjść z jakiejś strefy komfortu, zrobić coś nowego, nauczyć się, rozwinąć, powtarzam sobie trzy mądrości, które mnie wspierają:
Po pierwsze, powtarzam sobie: pamiętaj, że każdy mistrz był kiedyś uczniem, który się nie poddał.
Następnie po drugie, powtarzam sobie, że nie da się zdobyć praktyki bez praktyki.
Po trzecie: mam ze sobą umowę, że jeżeli jedyną rzeczą, która mnie przed czymś powstrzymuje, jest strach, to i tak w to wchodzę.
Dziś, po latach, mogę powiedzieć, że właśnie w ten sposób nauczyłam się wystąpień publicznych. A także panowania nad swoimi myślami, emocjami i ciałem. Przez lata podałam też dalej to, czego się nauczyłam, wspierając ludzi w najróżniejszych kontekstach wystąpień publicznych.
Przygotowywałam innych do stania na scenie przed widownią, ale też do egzaminów, matur, na rozmowy rekrutacyjne i na expose szefa, do sądu, na prezentacje przed zarządem firmy.
Wiele tego było. I pokazuje to także jeszcze jedną fantastyczną rzecz. Gdy się rozwijamy, pokonując swoje obawy i ograniczenia, korzyści z tego często są dużo większe, niż tylko nasze osobiste. I to też, w bonusie, jak wisienka na torcie, jest genialne!