Wpisy

inni nas denerwują

Zdarza Ci się myśleć, że byłbyś spokojniejszym, bardziej opanowanym człowiekiem, gdyby nie Ci wszyscy ludzie, którzy Cię otaczają…? Jak często ich bezmyślność, nieodpowiedzialność, bezsensowne działania wyprowadzają Cię z równowagi i wiesz, że gdyby nie oni, byłbyś oceanem spokoju…

No właśnie… Jak to się dzieje, że inni nas denerwują, złoszczą, wkurzają? Że ktoś nieznajomy, lub przeciwnie – bardzo bliski – potrafi sprawić, że w dwie minuty wybuchamy i jesteśmy praktycznie „ugotowani”? Jak inni to robią, że potrafią tak umiejętnie wpłynąć na nasze emocje?

🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

Ja odpowiedź na pytanie o tym, kto odpowiada za moją irytację, dostałam kiedyś od swojej nastoletniej córki. Był to taki etap w moim życiu zawodowym, że zajmowałam się już od jakiegoś czasu tematami emocji, zarządzania stresem, radzenia sobie z tym, co przeżywamy. No ale ponieważ w życiu często droga od teorii do praktyki jest dość wyboista, historia, którą chcę się z wami tu podzielić, olśniła mnie, wręcz rozwojowo spiorunowała.

Czemu krzyczysz?

A więc, pewnego letniego popołudnia, jakieś 3 lata temu, zajrzałam do pokoju mojej córki, chcąc ją o coś zapytać. Od razu (korzystając z modułu auto-matki) obiegam jej pokój wzrokiem, robiąc szybką (i dość krytyczną) ocenę, że ten standard czystości, który zastałam, jest daleki od tego, na jaki umawiałam się (tyle już razy) z moją córką.

Gdy tylko zobaczyłam, co zobaczyłam, zaczęłam odruchowo zwracać się do niej podniesionym głosem (według córki: czepiać się ?) i mówić, co mi się nie podoba.

Czemu od razu krzyczysz?”- zapytała dość obojętnym tonem córka.

Ja, nadal podniesionym głosem, odparłam (odkrzyczałam): Krzyczę, bo Ty mnie znowu denerwujesz!

W odpowiedzi Hania, z dużym spokojem i dystansem, ważąc każde słowo, odpowiedziała: „Mamo. Chciałabym Ci przypomnieć, że nikt nie może Cię zdenerwować, tylko ty sama siebie. Więc jeżeli się denerwujesz, to weź odpowiedzialność za swoje emocje. Bo to jest Twoja własna decyzja.”

Bang! To był ten moment, kiedy teoria skleiła mi się z praktyką i nastąpiło olśnienie. Sama tak córki mówiłam wiele razy, a teraz dostałam tę refleksję z powrotem… ? Możecie sobie wyobrazić moją minę w tamtym momencie…

Kto odpowiada za Twoje emocje?

Wiecie, jakie dwa ciekawe wnioski wyciągnęłam z tego zdarzenia?

  1. Lubię dzieci, bo skutecznie oduczają nas, dorosłych, głupoty ? i sprawnie potrafią wyłapać niekonsekwencję między tym, co robimy i co mówimy. Czuję pokorę i wdzięczność, gdy dostaję takie życiowe prezenty, opakowane w dziecięcą inteligencję.
  2. Faktycznie moja córka miała rację. Nie da się temu zaprzeczyć.

W sytuacjach, gdy puszczają nam nerwy, często mówimy, że dzieje się tak, bo „ktoś nas zdenerwował”. Otóż nie. Zdenerwowaliśmy się sami. Nikt i nic nas nie może zdenerwować, dopóki to my na to zdenerwowanie sobie nie pozwolimy.

Oczywiście, są osoby i sytuacje, które mogą, potrafią i próbują oddziaływać na nas emocjonalnie. Są osoby, które dobrze wiedzą, jak prowokować nas do reakcji emocjonalnej. Jednak pamiętaj – jeśli powiesz: „To on mnie sprowokował, że nakrzyczałem”, będzie to nieprawdą. To Ty pozwoliłeś się sprowokować. Bo to zawsze jest Twoja wewnętrzna decyzja, jak zareagujesz w danej sytuacji.

Czy to inni nas denerwują?

Co wobec tego wynika z mojego doświadczenia z córką. Jak można podsumować temat tego, kto Cię denerwuje i czy inni nas denerwują?

  1. Po pierwsze, dobra wiadomość jest taka, że tylko i wyłącznie Ty odpowiadasz za to, jak reagujesz na rożne okoliczności, to, co powiedzieli bądź zrobili inni.
  2. Następnym razem gdy zrobisz komuś wyrzut: „Bo to ty mnie zdenerwowałeś!”, usłysz siebie i powiedz sobie „No cóż, tak, to ja się zdenerwowałem na to, co się stało”.

Sprawdź, jaką to zrobi różnicę i pamiętaj, że w życiu zawsze masz wpływ.

Masz wpływ na siebie, jak zareagujesz, co poczujesz, jak zechcesz przeżyć daną sytuację.

Powiem więcej: to jest bardzo dobra, wręcz doskonała wiadomość. ?

NEWSLETTER

BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

    • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

    asertywność kobiet

    Kobiecość w obecnych czasach”, to temat, który regularnie wywołuje w naszym kraju gorące debaty społeczne i protesty. Dlaczego? Bo w temacie roli kobiet w życiu społecznym i rodzinnym zderzają się dwie rzeczywistości: międzypokoleniowe stereotypy, patriarchalne „prawdy” i „mądrości” ze współczesnym, świadomym głosem samych kobiet.

    Temat ten łączy się w szczególny sposób z tematem asertywności. Dlatego też zdecydowałam się poruszyć kilka asertywnych kwestii: wyrażania swoich emocji (nie złość się), reagowania, gdy ktoś czegoś od nas oczekuje (no uśmiechnij się!), narusza nasze granice (jesteś brzydka taka skwaszona! Kiedy będziesz miała dzieci?) w odniesieniu właśnie do asertywności.

    Zacznijmy od samej definicji. Czym jest asertywność?

    Asertywność jest, wbrew obiegowym opiniom, takim rodzajem relacji ze światem, w którym dbamy o siebie i swoje granice na równi z dbaniem o innych. W asertywność wpisuje się szacunek, jaki okazujemy sobie i innym. W asertywność wpisuje się także akceptacja dla odmienności, odmiennych poglądów, odmiennego zdania.

    Warto też nadmienić, że (chociaż często się z tym spotykam) asertywność nie jest tylko odmawianiem i umiejętnością mówienia NIE. Umiejętność odmawiania owszem, wpisuje się w asertywność, jest jednak tylko jej częścią.

    Na szkoleniach i w pracy indywidualnej z moimi klientami słyszę też często od kobiet, że asertywność kojarzona jest z egoizmem i dbaniem tylko o siebie. Otóż nie, jak wspomniałam wcześniej, w asertywność wpisana jest duża uważność i wrażliwość na innych. Ale- w połączeniu z uczciwym dbaniem także o siebie.

    Wychowanie a asertywność kobiet

    Znacie to sformułowanie, kierowane do dziewczynek i kobiet: „Uśmiechnij się, złość piękności szkodzi„? Dziewczynki w naszym kraju są bardziej wychowywane na uległość. Na bycie grzecznymi, ustępującymi innym. Nie okazującymi emocji, uśmiechającymi się, i to niezależnie od tego, że w środku aż kipią z emocji.

    Na nasze umiejętności asertywnej komunikacji (i na ich brak) wpływa też szkoła, która w tradycyjnym modelu kształcenia i wychowania promuje raczej uległość i posłuszeństwo wobec tych, którzy mają władzę i przewagę.

    Jak to potem wpływa na dorosłe życie?

    Edukacja w duchu wspomnianej tu szkoły tradycyjnej ma wpływ na życie i funkcjonowanie dzieci, gdy dorosną. Osoby tak ukształtowane niosą w sobie potrzebę uległości, posłuszeństwa, dostosowania do innych. W tym podejściu ten, kto jest silniejszy, wygrywa, decyduje, rządzi. Nie ma tu równości i szacunku, jest trudność w odmawianiu, dbaniu o siebie, wyrażaniu własnego zdania.

    Wychowywanie dziewczynek (w domu i w szkole) na grzeczne, ułożone, uśmiechnięte i zawsze ustępujące ma wpływ na to, jak funkcjonują potem w dorosłym życiu. Kobiety takie nie wiedzą, że mają prawo chcieć, mają prawo się nie zgodzić, mają prawo odmówić i zadbać o siebie. Kobiety takie mogą latami żyć w przekonaniu, że to one odpowiadają za obowiązki domowe, gotowanie, wychowanie dzieci. Może być tak, że nie potrafią tego zakwestionować, poddać w wątpliwość, oddać odpowiedzialności np. swojemu partnerowi, mężowi, nastoletnim dzieciom.

    Asertywność to także akceptacja odrębności

    Z drugiej strony, nowoczesne szkoły, a takie znam, nastawione są na dialog, debatę, zaciekawienie innym punktem widzenia, wartością tego, że ludzie są różni. W takim wychowaniu jest zgoda na odmowę, na inne zdanie, na negocjowanie, szukanie rozwiązań, by godzić potrzeby różnych stron.

    Czasem możemy słyszeć głosy, że model edukacji opartej na asertywności, pozwalający dzieciom pytać, kwestionować, odmawiać jest niebezpieczny. Niesie za sobą ryzyko wykształcenia dzieci, które nie mają granic, zahamowań, są roszczeniowe itd. Aby uspokoić takie głosy warto rozumieć, że brak granic i wymagań wobec dzieci to jedno. To faktycznie może rodzić zagubienie u dziecka i nieumiejętność funkcjonowania z innymi. Czymś innym jednak jest rozumienie, że każdy człowiek jest odrębną jednostką i ma swoje granice, które należy szanować.

    Szkodzi czy nie szkodzi?

    No więc- czy złość piękności szkodzi czy też nie szkodzi?

    Uspokoję nas wszystkich- złość piękności nie szkodzi. Nie ma związku. Co więcej- nie musisz być piękna, możesz być jaka chcesz. I jeszcze inaczej odwracając: nawet gdyby złość szkodziła „piękności”, to co z tego? Nic.

    Ryby głosu nie mają, ale dzieci już mogą mieć. I jeśli jesteś dorosłą kobietą, wychowaną w duchu tego powiedzenia, to także pamiętaj, że możesz zabierać głos w różnych sytuacjach. Chcieć, prosić, nie zgadzać się, mieć inne zdanie.

    I na koniec wiedz, że…

    Temat asertywności jest tematem wymagającym, trudnym. Wiąże się z naszym wychowaniem, co nam mówili o nas i o świecie ważni dla nas dorośli. Asertywność jest o relacjach z innymi, ze sobą. Asertywność niesie też dylematy, budzi strach i obawy o to, co będzie, gdy przestaniemy być mili i powiemy, że coś się nam nie podoba.

    Ale: Pamiętaj w tym wszystkim o sobie. Nie daj sobie wmówić dziwnych prawd i powiedzeń bez autora. Kwestionuj to, co słyszysz od innych. Nie bierz do siebie opinii ludzi, których nie pytasz o zdanie. Pytaj często siebie, co jest Twoją prawdą. Pamiętaj, że możesz się złościć i głośno cieszyć, być ładna lub brzydka lub jaka chcesz, mieć swoje własne zdanie na różne tematy. Liczysz się. Masz prawo.

    Ucz się asertywności cały czas – także tu, na naszym blogu, gdzie regularnie piszemy na ten temat, odpowiadamy na pytania, poruszamy najważniejsze zagadnienia.

    NEWSLETTER

    Podobał Ci się artykuł? Zostaw swój e-mail, dostaniesz informacje o następnych. 🙂

      • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

      potrzeba kontroli

      Każdego czasem ponoszą emocje. W takich sytuacjach, po fakcie już, mówimy: „Straciłem panowanie nad sobą”, „Wściekłam się”. Źródła problemu szukamy wtedy w BRAKU KONTROLI nad emocjami, chociaż tak naprawdę problem leży gdzie indziej: to nasza potrzeba KONTROLI danej sytuacji i innych osób.

      Jak to działa? Na czym polega potrzeba kontroli? Opowiem Wam na przykładzie Laury, mojej klientki. Laura jest mamą dwójki nastolatków. Wybrali się w tym roku na wspólne wakacje. Po powrocie, na moje pytanie „Jak było?”, odpowiedziała: „Koszmar!”.

      Potem opowiedziała mi, że praktycznie każdego dnia dzieci doprowadzały ją do furii, co wiele razy kończyło się dziką awanturą i karami (dla nastolatków!). „Same się o to prosiły” – opowiadała sfrustrowana Laura. W jaki sposób się prosiły? W dalszej rozmowie zrozumiałam: nie robiły tego, co chciała Laura.

      Syn spędził dzień w towarzystwie kolegi i pod wieczór wrócił z ogoloną głową, twierdząc, że w starej fryzurze było mu za gorąco… Córka wybrała właśnie te wakacje na swój randkowy debiut.

      Zapytałam, czy kłótnie i awantury przyniosły oczekiwany skutek – czyli chęć dzieci do współpracy i realizacji oczekiwań mamy. Zasmucona Laura przyznała, że nie.

      Że sytuacja jedynie eskalowała, a im bardziej ona traciła nad sobą panowanie, tym dzieci były bardziej „nieposłuszne”.

      Poprosiłam Laurę, by na spokojnie pomyślała o potrzebach swoich i dzieci. Przyznała, że złość ogarniała ją za każdym razem, gdy czuła, że dzieci wymykają się jej spod kontroli. Złościła się, chociaż przecież włosy syna odrosną, a córka może bardziej potrzebowałaby rozmowy, jak nawiązywać relacje w bezpieczny sposób…

      No właśnie. Często wpadamy we wściekłość, bo wydaje się nam, że inni mają w stosunku do nas jakieś zobowiązania (powinni nas słuchać, brać nasze zdanie pod uwagę itd.) lub dlatego, że jesteśmy przekonani, że wiemy, co dla nich dobre (a wręcz najlepsze).

      Tymczasem inni ludzie (nawet nastoletni) mają dokładnie tak samo jak my swoje zdanie, potrzebę autonomii, samostanowienia, własne przekonanie na temat tego, co dla nich jest dobre.

      Zanim ponownie najdzie Cię ochota, by podnieść głos, poddać się emocjom, trzasnąć drzwiami – pamiętaj, że jedyne, co jesteś w stanie kontrolować – to nie inni ludzie, ale Twoje reakcje i sposób, w jaki się komunikujesz z drugą osobą.

      Zwróć uwagę, że rozmowa z szacunkiem to nie tylko słowa, jakie wypowiadasz. To także ton głosu, w którym słychać akceptację, szacunek, wyrozumiałość. Im szybciej uświadomisz sobie, że nikt nie jest Twoją własnością (mąż, dzieci, przyjaciele), tym szybciej wpłyniesz pozytywnie na swoje emocje i reakcje. Warto – z szacunku dla siebie i innych.

      Wszystkich, którzy chcieliby poznać techniki i ćwiczenia pomocne w kierowaniu własnymi emocjami, serdecznie zapraszamy na nasze warsztaty „Zarządzanie stresem i emocjami”. Ćwiczymy na przykładach z naszego codziennego życia!

       

      NEWSLETTER

      Chcesz być na bieżąco i otrzymywać powiadomienia o nowych, inspirujących artykułach, nadchodzących kursach i ciekawostkach rozwojowych? Zapisz się do newslettera:

       

        • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.