uzdrawiać swoje emocje

Poprosiłam jakiś czas temu, w piątkowy wieczór, swojego nastoletniego syna, by rozpakował zmywarkę. Znad filmu, który oglądał, rzucił „Ok!” i wrócił do oglądania. W sobotę rano, gdy syn jeszcze spał, a ja już wstałam, zobaczyłam, że nic nie zrobił, a na blacie pojawiły się dodatkowo kolejne brudne naczynia po jego wieczornym jedzeniu.

Widok kuchni bardzo mnie oburzył. Na fali tego oburzenia pojawiła mi się seria myśli w rodzaju, że „to brak szacunku do wszystkiego, co dostaje od życia”, że „to w ogóle brak szacunku do mnie”, że „to totalna ignorancja z jego strony”, że „nie ogarnia życia” i że „jest totalnie nieodpowiedzialny”.

🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

Gdy po 9:00 mój syn dotarł do kuchni, przywitałam go wściekłą miną i długą listą pretensji. Gdy tylko się pojawił na horyzoncie, udzieliłam mu, mówiąc delikatnie, zbulwersowanego matczynego feedbacku. W reakcji na moje powitanie syn rzucił tylko, zaspanym jeszcze głosem:

„Weź ty się mama ogarnij.”

Weź ty się mama ogarnij??? Jego reakcja i jego słowa tylko dolały oliwy do mojego wewnętrznego ognia. Podsyciły emocje i myślenie: „No proszę! Miałam rację!” I co? I jeszcze bardziej zapaliłam się w tym swoim oburzeniu!

Rozpętała się z tego całkiem niezła awantura, po której syn był mocno zagniewany, a ja w trybie ofiary miałam poczucie niesprawiedliwości i braku docenienia. A zmywarka?… Nadal była nietknięta. 🙂

Jednym zdaniem: i komunikacyjnie, i relacyjnie, była to kompletna porażka.

Gdy jakiś czas później emocje mi trochę opadły, ochłonęłam i zaczęłam myśleć, co się wydarzyło. Jedną z przestrzeni, która już na chłodno zwróciła moją uwagę, był ten moment, gdy na widok nierozpakowanej zmywarki dopowiedziałam całą serię negatywnych intencji mojego syna. To w konsekwencji zaczęło jeszcze bardziej podkręcać moje emocje.

Przywiązanie do swoich myśli i interpretacje

To, co się w tej historii wydarzyło, jest dla mnie przykładem czegoś, co nazywam „silnym myśleniem” lub „silnym przywiązaniem do swoich myśli”. To praktycznie zawsze automatyczny sposób myślenia, do którego się mocno przywiązujemy, a który niesie ze sobą ogrom emocji. Myślenie, które jest po prostu mocno przesadzone, zawiera „prawdy” nie mające odzwierciedlenia w faktach i rzeczywistości. To takie sytuacje, gdy wpadamy w pętlę: mam myśl: nie rozładował zmywarki! To się równa: nie szanuje mnie! Rosną emocje. Dopowiadam kolejną silniejszą dla mnie myśl: nie docenia wszystkiego, co dla niego robię! To znów podkręca emocje. Za tym idzie kolejna silna myśl (interpretacja sytuacji). I jestem pod emocjonalnym sufitem. A to jest taki stan, gdzie wierze we wszystko, co czuję i co pomyślałam i nie mam żadnej przestrzeni na chłodny dystans. A relacja z synem? Hmmm… jaka relacja?

Myśl „lekko”, by uzdrawiać swoje relacje

Jeżeli zależy nam na porozumieniu i komunikacji w rodzinie, z bliskimi, ale i w innych kontekstach: w pracy, z przyjaciółmi, alternatywą do „silnego myślenia: jest coś, co nazywam „myśleniem lekko”.

„Myśl lekko” oznacza: odpuszczaj. Nie nakręcaj się. Nie dorabiaj nadmiernych interpretacji.

Przy „myśleniu mocnym” nierozpakowana zmywarka oznacza: „niewdzięczny syn okazał brak szacunku matce, która go karmi i troszczy się o niego”.

Przy „myśleniu lekko” nierozpakowana zmywarka oznacza: „nastolatek nie ogarnął i nie rozpakował JESZCZE zmywarki”. Każda z tych myśli generuje inny zestaw emocji, inne ich natężenie i w konsekwencji inną reakcję i inny sposób rozmowy. A w konsekwencji? Inną skuteczność i inny nasz stan wewnętrzny.

Jak uczyć się „myślenia lekkiego”?

Po pierwsze zwróć uwagę na momenty, gdy zapalasz się emocjonalnie – gdy coś słyszysz lub widzisz i zaczynasz interpretować, a emocje idą ci w górę.

Po drugie, zauważ, jakie interpretacje dodałeś / dodałaś do tej sytuacji. Zapytaj siebie: Czy aby na pewno nierozpakowana zmywarka oznacza, że mój syn wcale nie szanuje matki?

Po trzecie, naucz się mówić sobie: „Myśl lekko. Nie przywiązuj się tak bardzo do tego, co myślisz. Oderwij się od silnych myśli.”

I idź subtelnie dalej. Uczmy się przechodzić dalej nad tym, co myślimy. Myślmy słabiej (co do intensywności), szukajmy faktów, oddzielajmy je od interpretacji. Czasem swoją myśl warto obrócić w żart. Spojrzeć na siebie z dystansem, zażartować z siebie, puścić do swoich silnych myśli oko. Po prostu szukajmy w myśleniu lekkości.

Ja teraz już często umiem tak robić. I czasem dopada mnie myśl, że strasznie żałuję, że kiedyś nie potrafiłam. Że wiele zdarzeń z mojego życia byłoby innych, lepszych. Oraz, że wiele relacji potoczyłoby się inaczej…

Ale, ale! By nie popadać w „silne myślenie” zauważam, że: „nie ma co gdybać”, że: „lepiej późno, niż wcale”, że: „co było, to było”. Wrzucam szybko lekkość myśli: że cieszę się, że już wiem, jak odpuszczać w myśleniu. Że w relacjach z moimi domowymi nastolatkami widzę korzyści mojej zmiany każdego dnia. Że inni więcej robią z własnej woli, gdy zamiast eskalować, myślimy lekko i rozmawiamy lekko. Dobrze, że częściej jest dobrze.

NEWSLETTER

BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

    • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

    stawiać granice

    Znajoma, Kasia, opowiedziała mi ostatnio o ćwiczeniu, które wykonywała kiedyś, uczestnicząc w warsztatach z asertywności dla kobiet.

    🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

    Ćwiczenie przebiegało w parach. Jedna osoba miała za zadanie odejść na pewną odległość, a następnie zacząć się powoli przybliżać do koleżanki, z którą ćwiczyła. Miała przybliżać się i przybliżać do czasu, aż usłyszy od tej drugiej komunikat: GRANICA. Miał to być znak, aby się zatrzymać i nie przybliżać się bardziej. Tak więc, zadaniem Kaśki w tym ćwiczeniu było doświadczać przybliżania i w chwili, gdy koleżanka z pary będzie już za blisko (przekroczy subiektywne granice bliskości), zareagować i powiedzieć „GRANICA”.

    Kiedy jest za późno?

    W parze mojej znajomej ćwiczenie przebiegało „dziwnie”. Za każdym razem koleżanka „przybliżająca się” wchodziła wręcz fizycznie na moją znajomą. Po kilku próbach dziewczyny zgłosiły się więc do prowadzącej o pomoc, z pytaniem, co w przebiegu ich ćwiczenia idzie „nie tak”.

    Prowadząca warsztaty weszła w rolę przybliżającej się. W sposób lekko przerysowany (dość szybko i zdecydowanie) zaczęła zbliżać się „ćwiczeniowo” do Kaśki. I znów powtórzyło się to, co w poprzednich odsłonach ćwiczenia.

    Prowadząca także dosłownie weszła na Kaśkę, która nagle, w gwałtownym odruchu, odepchnęła ją od siebie.

    „Co ty robisz?”– padło od prowadzącej warsztaty zaciekawione pytanie.

    „No jak to co?„- prawie wykrzyknęła Kaśka – „Odepchnęłam cię, bo na mnie weszłaś!”

    „Jasne”– odpowiedziała ze spokojem prowadząca.- „A gdzie była twoja „GRANICA”, którą miałaś dać mi znać, że jestem już za blisko i chcesz, żebym się zatrzymała?”

    Czekanie aż inni się domyślą?

    Kaśka, jak mi opowiadała, w tamtym momencie szkolenia – zdębiała. I to dosłownie. Otworzyła szeroko zdziwione oczy, zamilkła i zrobiła ustami „karpia”.

    Uświadomiła sobie w tamtej sekundzie, że faktycznie, pomimo, iż miała w rękach „narzędzie”, w jakiś sposób, mentalnie, było ono poza jej zasięgiem. Jej zdziwienie było ogromne, bo w ćwiczeniu, jak w soczewce, zobaczyła swoje dotychczasowe relacje w życiu osobistym i zawodowym. Z dziećmi, z mężem, ze swoimi rodzicami, w firmie.

    Olśniło ją, że podobnie jak na szkoleniu – pozwala innym przekraczać własne granice, nie dając bliskim jasno znać, gdzie te granice biegną i że one już są. I gdy już ma dość i jest przeciążona tym, że „podchodzą za blisko” i „krążą” po jej terytorium – naskakuje, warczy, odpycha i atakuje złością. Oni nie rozumieją i są zaskoczeni, bo przecież nic wcześniej nie sygnalizowała, a ona zła – i na nich i na siebie, że się nie domyślili.

    Stawiać granice czy szanować te, które już są?

    Czego nauczyłam się od Kaśki? Czego możemy nauczyć się z jej historii?

    Tego, by sprawdzać najpierw, gdzie jest nasza granica. Często słyszę to też od Uczestników moich szkoleń, że „muszą nauczyć się stawiać granice”. Otóż najczęściej wcale nie musimy ich „stawiać”, bo one najpewniej już są, istnieją. Mamy już ustawioną własną granicę. Najpierw tylko sami potrzebujemy ją dostrzec. Zobaczyć, gdzie się zaczyna, gdzie kończy, jakie terytorium obejmuje. Następnie zaś należy upewnić się, czy REAGUJEMY czując, że ktoś tę granicę przekracza.

    A ty? Reagujesz? Mówisz wystarczająco wcześnie i jednoznacznie słowo: „GRANICA”?

    Mówisz je głosem spokojnym i zdecydowanym, bez wykrzyknika, bo reagujesz na czas? Bez czekania, aż ktoś wejdzie ci na głowę? Wcześniej, od razu?

    To ważne, by tak było i by świat wiedział, gdzie przebiega granica naszego terytorium. Ważne i dla nas i dla świata.

    I to my odpowiadamy za to, by była pełna jasność co do tego, gdzie ta nasza granica dokładnie jest. 🙂

    NEWSLETTER

    Bądź z nami w kontakcie i otrzymuj informacje o nowościach, artykułach i nadchodzących szkoleniach.

      • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

      sposoby na poprawę nastroju

      Inny kierowca zajeżdża Ci drogę, a Ty po chwili łapiesz się na tym, że gestykulujesz i krzyczysz w jego stronę? Czujesz jak robisz się czerwony ze złości, bo dzieci lub partner kolejny raz nie robią tego, o co prosisz? W pracy zlecono Ci dodatkowe zdanie, więc by rozładować gromadzące się w Tobie napięcie trzaskasz drzwiami?

      Jeżeli należysz do osób, które na trudne sytuacje najczęściej reagują właśnie złością i wybuchem emocji… a potem tego żałujesz, mamy dziś dla Ciebie 4 sprawdzone sposoby na poprawę nastroju. Spróbuj, a zobaczysz, że w Twój nastrój zmieni się w pięć minut!

      🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

      Sygnały płynące z Twojego ciała

      To wydaje się z pozoru banalne, ale złość powoduje napięcie w ciele, a idąc dalej – osoby spięte częściej na różne sytuacje reagują właśnie złością i nerwami. Wpada się w pewnego rodzaju błędne koło. Zwróć uwagę, jak często chwilę przed tym, zanim wybuchniesz, słyszysz od kogoś: „Co masz taką dziwną minę?”, „O, widać po Tobie, że coś się stało”, „Co jesteś taki zły?”. Te sygnały widoczne są bowiem na Twojej twarzy, w twoim głosie. Zaciskasz zęby, pięści, zmieniasz postawę.

      Inni widzą Twoją złość, a Ty najczęściej ją czujesz.

      Wiele osób, z którymi pracuję nad zarządzaniem emocjami mówi, że w takich sytuacjach czuje ścisk w żołądku i gardle, ucisk  w klatce piersiowej, spocone dłonie, ciężar na barkach i spłycony oddech.

      Wiele osób podkreśla, że nie ma nad tymi odczuciami kontroli. Po prostu, w jednej chwili ich ciało zbiera się do walki, przyjmuje agresywną postawę, jest w pełnej mobilizacji. Po fakcie wiedzą już, że była to mobilizacja nieadekwatna. A w chwili, gdy już się taka agresja „wylała” w naszym ciele, co dalej zrobić z tym zmagazynowanym w nas gniewem i złymi emocjami?

      W chwili, gdy zaczynasz odczuwać napięcie w ciele, warto przywołać myśl, że to napięcie jest pożywką dla złości. I dalej, warto włączyć wybraną, wyuczoną technikę redukcji stresu w ciele. Damy wtedy sygnał do głowy, by wydzielić hormony spokoju i zmienić stan, w jakim się znajdujemy.

      Co wobec tego możesz świadomie zrobić, by świadomie wpływać na swój nastrój?

      Oto sprawdzone sposoby na poprawę nastroju:

      Po pierwsze: Patrz na świat łagodnie

      Ktoś stoi za blisko Ciebie w kolejce, ktoś zbyt głośno rozmawia przez telefon w autobusie, ktoś zajeżdża Ci drogę na ulicy – jak często w takiej chwili przeszywasz taką osobę mrożącym spojrzeniem. Patrzysz groźnie, z ukosa, cały się napinasz próbując przyciągnąć spojrzenie tej osoby. Za każdym razem, gdy zdarzy się taka sytuacja, świadomie dostrzeż, co robisz i co się dzieje. I gdy poczujesz napięcie, skieruj swoją uwagę na ten fakt, a następnie dosłownie rozluźnij napięcie w oczach.

      Po drugie: pamiętaj o oddechu

      Gdy ogarnia Cię gniew i czujesz, że coraz ciężej Ci oddychać, zatrzymaj się na chwilę i pomyśl o tym. Weź kilka głębokich oddechów – wciągaj powietrze przez nos i spokojnie wypuszczaj je przez usta. Skup się na oddechu, pomoże Ci w tym np. liczenie w myśli oddechów.

      Po trzecie: Nie zapomnij o swoim normalnym głosie

      Rozmawiasz z partnerem, dzieckiem, przełożonym lub podwładnym na jakiś trudny temat? Kontroluj swój głos. Zwróć uwagę na to, czy wraz z rosnącym napięciem nie zaczynasz mówić coraz szybciej lub coraz głośniej. Jeżeli tak jest, skup na tym swoją uwagę: zwolnij tempo, wróć do swojego zwyczajowego tonu. Warto pamiętać, że niektóre osoby w złości mają tendencję do mówienia coraz ciszej – jeżeli należysz do tych osób, to także staraj się to kontrolować i skup się na tym by mówić wyraźnie i odpowiednio głośno.

      Po czwarte: Naprzemiennie napinaj i rozluźniaj mięśnie

      Dzięki temu w chwili rozluźnienia poczujesz kojące odprężenie. Przy okazji możesz sobie powiedzieć w myślach: „Jeszcze kilka razy tak zrobię i przejdzie mi złość”, „Nie stracę panowania nad sobą, bo na spokojnie łatwiej będzie mi załatwić tę sprawę / przeprowadzić tę rozmowę”, „Opanuję się, bo powiem coś, za co potem będę przepraszać”.

      Kontroluj swoje emocje, nie ludzi

      Przy kolejnej emocjonującej sytuacji przypomnij sobie te sposoby na poprawę nastroju i spróbuj wykonać powyższe ćwiczenia. Zwróć uwagę na to, jak zmieni się Twoje samopoczucie. Tajemnica tkwi w tym, że zamiast skupiać się na swoim gniewie, energię skupisz najpierw na odzyskaniu kontroli nad sytuacją, a następnie z jaśniejszym umysłem łatwiej znajdziesz wyjście z sytuacji, w jakiej się znalazłeś.

      I pamiętaj o jednym – nie masz kontroli nad innymi ludźmi – zawsze może znaleźć się ktoś, kto zajedzie Ci drogę, nie będzie liczył się z Twoim zdaniem, czy nie weźmie pod uwagę Twoich potrzeb. Tego nie zmienisz i na całe szczęście nie musisz.

      Wystarczy, że zmienisz swoje reakcje na tego typu sytuacje, a na to  masz realny wpływ.

      Co ważne, z wykonaniem ćwiczeń nie czekaj do ostatniej chwili, gdy już znajdziesz się na krawędzi. Spróbuj wykonać ćwiczenia wcześniej, jeżeli stoisz w korku i już czujesz pojawiające się napięcie, spróbuj się rozluźnić. Wiesz, że czeka Cię trudna rozmowa, weź kilka głębszych oddechów zanim ją zaczniesz.

      I pamiętaj praktyka czyni mistrza!

      NEWSLETTER

      BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

      Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

        • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

        przekonaniach

        Przeczytaj poniższe zdania. Być może niektóre z nich brzmią dla Ciebie znajomo. Może pod którymiś się podpisujesz. Być może, któreś z nich towarzyszy Ci w życiu…

        • „Ja to mam zawsze pod górkę”
        • „Jak ma się coś komuś wydarzyć, to na pewno to będę ja”
        • „Ja to sobie zawsze poradzę”
        • „Mam wspaniałe dzieci”
        • „Miałem cudownie dzieciństwo”
        • „Miałem beznadziejne dzieciństwo”

        Wszystkie powyższe myśli to PRZEKONANIA.

        Żadne z nich nie jest prawdą.

        Każde ma wpływ na osobę, na jej życie, na jej sukcesy i porażki.

        🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

        Gdy mówimy o przekonaniach, warto pamiętać, że są istotną i bardzo ciekawą częścią naszego funkcjonowania. Powstają w naszym życiu wskutek jednorazowych silnych doświadczeń, wieloletnich doświadczeń lub są nam przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przekonania są potrzebne, bo porządkują nam świat, upraszczają rozumienie tego, co nas w życiu spotyka, czego doświadczamy i co wokół siebie widzimy.

        Co warto wiedzieć o przekonaniach?

        Przekonania są bardzo trwałe i równocześnie trudne do zauważenia (wyłapania). Bardzo wierzymy, że są prawdziwe. Gdy czasem wdajemy się w dyskusję i polemiki z innymi, najczęściej dotyczą one właśnie różnic w naszych przekonaniach.

        Przekonania dzielą się na dwie grupy:

        1. Przekonania wspierające
        2. Przekonania ograniczające

        Warto przyjrzeć się przekonaniom, jakie nam w życiu towarzyszą.

        Jeśli masz ugruntowane pewne „prawdy” o sobie, o innych, o tym, jak funkcjonuje świat, warto zadać sobie pytanie: czy to, co myślę na ten temat, to prawda? Skąd wiem, że to prawda? Na ile mnie ta myśl w życiu wspiera, a na ile odbiera energię, motywację i życiowo ogranicza?

        Weźmy taki przykład: „Ja to w życiu zawsze mam pod górkę”.

        Prawda czy fałsz?

        To jest klasyczne przekonanie. Jest bardzo ogólne i dotyczy każdej i wszystkich sytuacji w życiu danej osoby. Wyklucza kontekstowość, odstępstwa, wyjątki. A przecież jeżeli przynajmniej raz zdarzyło się inaczej (miałem w życiu z górki, coś mi się udało, coś poszło łatwo), przekonanie  traci swoją prawdziwość i jest możliwe do zanegowania.

        Ale ponieważ jest to przekonanie – osoba, która w to wierzy filtruje swoje doświadczenia życiowe tak, by pasowały do jej przekonania. Pomija więc wręcz doświadczenia życiowe, które mogłyby temu przekonaniu zaprzeczyć.

        Za takim przekonaniem idzie określone nastawienie, określony sposób myślenia i działania, co w następstwie działa jak samospełniająca się przepowiednia.

        Osoba, która ma przeciwne, wspierające przekonanie w stylu: „ja to sobie w życiu zawsze poradzę” lub „ja to jestem w czepku urodzony”, życiowe wyzwania podejmuje z zupełnie innym nastawieniem, z zupełnie inną energią, więc rezultaty jej działań będą zupełnie inne.

        Co jest też ciekawe, osoba ze wspierającym przekonaniem, gdy odniesie sukces, powie sobie: „No właśnie, tego się spodziewałam!”. A gdy odniesie porażkę, powie: „Ok, to odstępstwo do reguły. Szukam dalej rozwiązań”.

        Jak wspomniałam wcześniej, w przypadku przekonań nie da się obiektywnie powiedzieć, że są one prawdziwe lub fałszywe. Dane przekonanie jest, można powiedzieć, WŁAŚCIWE danej osobie. Określa jej subiektywną rzeczywistość. Jest więc w pewnym sensie „prawdziwe” w świecie danej osoby.

        Jak warto pracować z przekonaniami?

        Warto przede wszystkim zauważać własne przekonania.

        A także warto się im przyglądać krytycznie i sprawdzać, które z nich nas ograniczają, a które wspierają.

        I warto też zadawać sobie pytanie „Czy to jest prawda?” oraz każdorazowo znaleźć przynajmniej 3 dowody podważające prawdziwość tego przekonania.

        Dlaczego warto?

        W przekonaniach ograniczających żyjemy trochę jak w klatce. Zaprzeczanie im niesie ze sobą możliwość poszerzenia perspektywy, zmiany ich na bardziej wspierające. Daje też możliwość postrzegania siebie i świata w innym, nowym świetle i dalej – szansę na nowe sposoby myślenia, podejmowanie nowych działań, osiąganie nowych rezultatów.

        To szansa na rozwój i pozytywną zmianę, więc jest o co grać.

        Powodzenia w odkrywaniu własnych przekonań! 🙂

        NEWSLETTER

        BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

        Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

          • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

          nawyki

          Mówi się, że nawyki to nasza druga natura i jest w tym sporo prawdy. Dla przykładu, wszystkie nasze noworoczne postanowienia dotyczą właśnie nawyków: albo zmiany tych złych albo wypracowywania nowych.

          Z definicji nawyk to „decyzja, która stała się zautomatyzowanym działaniem”. Szacuje się, że ponad 40 proc. działań, jakie podejmujemy każdego dnia jest efektem wypracowanych nawyków, a nie świadomych decyzji. („Siła nawyku”, Charles Duhigg.)

          To, że pomimo mocnego postanowienia, zamiast wypełniać zestawienia do pracy, ponownie siedzisz na Facebooku, zawdzięczasz właśnie swojemu nawykowi.

          🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

          Czy wobec tego nawyki to samo zło?

          Absolutnie nie. Warto wiedzieć, że nawyki dzielimy na takie, które są:

          • pozytywne i ułatwiają nam codzienne funkcjonowanie oraz planowanie codziennych aktywności
          • negatywne, czyli takie, które pożerają nam czas, znacząco utrudniają, a niekiedy uniemożliwiają wykonanie zadań na czas.

          Jak powstają nawyki?

          Przez powtórzenia. Każdy nawyk, im częściej i dłużej realizowany, tym większy ślad pozostawia w naszym mózgu. Stare, zautomatyzowane nawyki są w naszym życiu jak wielka autostrada. Korzystamy z nich szybko, wygodnie, bez zużywania nadmiaru energii. Zmiana takiego dobrze opanowanego nawyku przypomina zjazd ze wspomnianej autostrady i przeprawę nieistniejącą ścieżką przez gęsty las.

          Jak wygląda zmiana nawyku?

          Gdy zaczynasz wprowadzać w życie zupełnie nowy nawyk, przez dzień czy dwa wędrujesz tą nową ścieżką. Może nawet podziwiasz widoki i cieszysz się z wysiłku przeprawy. Gdy jednak trzeciego dnia pojawia się sytuacja, że bardzo Ci się śpieszy… szybko wskoczysz na swoją starą „autostradę”, bo doskonale ją znasz, bo tam nie potrzebujesz energii i wysiłku, bo oszczędzisz czas!

          To jak zmienić skutecznie nawyk?

          Pomyśl o sobie i poszukaj jakiegoś swojego nawyku do zmiany. Na przykład pomyśl, jak nawykowo radzisz sobie w ciągu dnia pracy ze zmęczeniem, znużeniem lub niepokojem.

          Jak wtedy nawykowo uciekasz od zadania i szukasz chwili odprężenia? Jaką czynność wtedy wykonujesz? Być może zaglądasz do filmików na YouTubie, idziesz zjeść coś słodkiego, włączasz telewizję, robisz kolejną kawę, dzwonisz do znajomego lub przeglądasz po raz kolejny skrzynkę pocztową.

          Czynność, którą wybierasz, to Twój aktywator nawyku. Zamiast od razu zmieniać cały nawyk, zrób na początek coś, co jest trochę prostsze: zastosuj „strategię podmiany”. Jest ona dużo łatwiejsza i realna do wprowadzenia.

          Strategia podmiany polega na wprowadzeniu bardziej wartościowej czynności, która dostarczy Ci podobnego rezultatu (obniżenie stresu, chwila odprężenia, chwili spokoju).

          Jeżeli na przykład masz odruch oglądania bezsensownych filmików o śmiesznych zwierzakach na YouTubie (a to Ty wiesz, czy są dla Ciebie bezsensownymi pożeraczami czasu), ustal ze sobą (i koniecznie sobie to zapisz), jaki rodzaj filmów będzie bardziej wartościowy, np. film z nauką języka obcego lub filmiki branżowe.

          Ustal ze sobą zmianę jednego małego nawyku i stosuj ją konsekwentnie tylko przez tydzień. Po tygodniu przyjrzyj się korzyściom, jakie modyfikacja niesie ze sobą. Jeżeli zmodyfikowany nawyk Ci służy, to kontynuuj go w celu utrwalenia. Jeżeli ocenisz, że wymaga kolejnej podmiany, to spróbuj jeszcze raz, tak, aby modyfikacja była dla Ciebie satysfakcjonująca. Powodzenia.

          NEWSLETTER

          BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

          Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

            • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

            pielęgnuj dobro

            Pewnego razu wódz jednego z indiańskich plemion, siedząc późnym wieczorem przy ognisku tak nauczał swoje wnuki…

            „Czy wiecie, że każdego dnia wewnątrz mnie toczy się walka? Walczą ze sobą dwa wilki. Jeden z nich to złość, lęk, zazdrość, żal, chciwość, arogancja, użalanie się nad sobą, poczucie winy, uraza, pycha i poczucie wyższości. Drugi to odwaga, radość, zgoda, pokój miłość, nadzieja, akceptacja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, życzliwość, współczucie i wiara.”

            🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

            Wilki, o których opowiadam – kontynuował wódz – walczą codziennie także w was i w każdym innym człowieku.

            Dzieci długo zastanawiały się nad słowami wodza. Wreszcie jedno z nich zapytało: „Dziadku, powiedz, który wilk zwycięży?

            Stary wódz zamyślił się przez chwilę, a potem spojrzał wnukowi głęboko w oczy i powiedział:

            „Ten, którego nakarmisz, chłopcze.”

            A potem jeszcze dodał: „Pamiętaj, w życiu pielęgnuj dobro.”

            Wśród dzieci zapadła pełna zadumy cisza. Słychać było tylko trzask palącego się drewna w ognisku…

            Pielęgnuj dobro – to twój wybór

            A Ty? Którego wilka karmisz w swoim życiu? Którego CHCESZ karmić?

            Odpowiedź na te pytania to odpowiedź na pytania o to, na czym skupiasz się na co dzień i jakie uczucia w sobie pielęgnujesz.

            To także odpowiedź na to, co dostrzegasz w sobie, w innych ludziach, w otaczającym Cię świecie? Czy widzisz dobro, życzliwość, łagodność? Czy chesz widzieć?

            Wiesz, że możesz nauczyć się dostrzegać wokół siebie pozytywne rzeczy, świadomie „karmić” dobrego wilka?

            ZRÓB Z NAMI MAŁE ĆWICZENIE

            1. Wybierz z poniższej listy wartość, której według ciebie jest obecnie najmniej wokół Ciebie (w innych ludziach, w Tobie, w Twoim świecie).

            Oto wartości:

            odwaga, radość, zgoda, pokój miłość, nadzieja, akceptacja, wyrozumiałość, hojność, prawda, życzliwość, współczucie, wiara

            2. Zapisz ją na kartce.

            3. Umieść tę kartkę gdzieś pod ręką (np. w kieszeni, w etui telefonu, w łazience na lustrze, na szafce nocnej).

            4. Przez jeden dzień zwracaj uwagę na oznaki i przejawy tej wartości wokół siebie. Zauważaj świadomie, gdy się pojawia. Jak sam/-a możesz ją namnażać w świecie każdego dnia?

            5. Na koniec pierwszego dnia podsumuj swoje obserwowanie, odpowiadając na pytania:

            • W jaki sposób doświadczyłem dziś przejawów tej wartości w moim życiu?
            • Kto wokół mnie ją okazał (mi, innym)?
            • W jaki sposób świadomie przyczyniłam się, by było jej więcej na świecie?

            Wykonaj to ćwiczenie z życzliwością i dużą uważnością. Dzięki temu namacalnie doświadczysz mądrości starego wodza. Bo poczujesz, czym jest karmienie dobrego wilka. Jak się go karmi.

            Jak możemy zauważać, czynić i pielęgnować dobro.

            Powodzenia 🙂

            NEWSLETTER

            BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

            Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

              • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

              Czy zawsze należy być asertywnym

              Czy zawsze należy być asertywnym? To pytanie, które zadaję Uczestnikom moich szkoleń i zawsze w tym momencie najpierw zapada cisza, pełna zastanowienia, a następnie zaczyna się interesująca dyskusja na ten temat. Jaka byłaby Twoja odpowiedź?

              🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

              Historia Asi

              Czy zawsze należy być asertywnym? Zanim odpowiemy na to pytanie, przytoczę historię, jaką usłyszałam od Asi, jednej z Uczestniczek szkolenia poświęconego asertywności. Asia od lat boryka się z chorobą tarczycy i przestrzeganie ustalonej diety bardzo jej pomagało zdrowotnie.

              Od kiedy ustaliłem z lekarzem, by unikać produktów zawierających gluten i uczciwie się tego trzymam, mam lepsze wyniki badań i lepiej się czuję” – opowiadała na szkoleniu. „To jednak wyzwanie za każdym razem, gdy na przykład wybieram się z kimś znajomym do restauracji i muszę tłumaczyć, dlaczego zwracam uwagę na to, co jem. Ale nie jest tak źle – potrafią zrozumieć”- kontynuowała.

              Pewnego razu Asia wybrała się w odwiedziny do swojej, mieszkającej w innej części Polski, babci. Ta, uradowana, na powitanie, postawiła przed nią na stole jej ukochany deser z dzieciństwa – sernik z kruszonką.

              Spojrzałam na ten talerz myśląc o tej całej mące z glutenem. A potem na przeszczęśliwą minę mojej babci, która była przekonana, że zrobiła mi przyjemność. Przyznaję – w pierwszej chwili pomyślałam z konsternacją – co zrobić?

              No właśnie, jak byś Ty zachowała się na miejscu Asi?

              Czy zawsze należy być asertywnym?

              W tej sytuacji dylemat jest oczywisty. Bo jednej strony bardzo chcesz zadbać o siebie i o swoje zdrowie… Ale też chcesz zadbać o relację z tak ważną dla Ciebie osobą. I gdy spotyka Cię taka sytuacja – dopada Cię pytanie: Jak postąpić?? Co wybrać?? Czy mam zachować się asertywnie??

              Uczestnicy, słuchający wtedy na kursie opowieści Asi, mieli dla niej różne odpowiedzi. Jedni odpowiadali, że nie zjedliby sernika. Jeśli mieliby się potem źle czuć, odmówiliby babci. Inni oburzeni twierdzili, że w sumie to nic takiego, ten jeden raz zrobić babci przyjemność i zjeść. Nawet jeśli potem by to lekko odchorowali.

              Jak postąpić w takiej sytuacji, pozostając w nurcie asertywności, czyli bycia ok wobec siebie i ok wobec innych?

              Ku zaskoczeniu zebranych odpowiedziałam, że nie ma znaczenia jak postąpią. Że punkt ciężkości w tej sytuacji leży w zupełnie innym miejscu. Że zjeść lub nie zjeść jest równie dobre i może być asertywne. Bo dużo ważniejsze jest to, czym będą się kierować jedząc bądź nie – wspomniany sernik ?

              Jeżeli w określonej sytuacji czujesz, że masz wewnętrzną zgodę na to, by zjeść raz posiłek z glutenem (w to miejsce możesz wstawić cokolwiek innego) i zrobisz to, będąc wewnętrznie spójny (nie zmuszony i wbrew sobie) – to ta jednorazowa rezygnacja z diety wpisze się w nurt zachowania asertywnego, bo jest w zgodzie z Twoją decyzją.

              Jeśli natomiast zapytasz w duchu siebie, co chcesz zrobić, a postąpisz inaczej, wbrew sobie, bez wewnętrznej zgody, będzie to uległość.

              A więc: asertywność to nie jest tylko odmawianie.Aasertywność nie jest przymusem. Asertywność jest wyborem.

              Asertywność, czyli wewnętrzny wybór

              Pamiętajmy: nie zawsze musimy odmawiać i nie zawsze musimy się zgadzać, by być asertywnymi! We wszystkim tym chodzi najbardziej o to, by nasze decyzje były zgodne z nami. Byśmy czuli, że masz utrzymując własne zasady lub robiąc od nich odstępstwo, dokonujemy świadomego wyboru. Tymczasem zachowanie nieasertywne to takie, gdy wewnętrznie czujesz, że zgadzasz się na coś, ale robisz to wbrew sobie.

              Gdy następnym razem babcia postawi przed Tobą talerz z sernikiem, przyjaciel poprosi Cię o pomoc w przeprowadzce lub sąsiadka, o zajrzenie do jej papużek w czasie wakacji, zanim się zgodzisz, zadaj sobie pytanie: „Co ja na to?”, a następnie zdecyduj i zrób tak, jak czujesz. To będzie wtedy asertywność. To będzie Twój wybór. Nie przymus. I o to chodzi.

              Powodzenia. 🙂

              NEWSLETTER

              BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

              Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

                • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

                Dziś chcę poruszyć temat dobrych i złych zdarzeń w naszym życiu oraz tego, jak je odbieramy. Jak reagować na nie?

                Zacznijmy od starej, klasycznej bajki o chińskim chłopie.

                🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

                Dawno temu w Chinach żył rolnik, który posiadał pięknego konia. Pewien bogacz chciał go od niego odkupić i proponował mu za niego dużo pieniędzy. Ale starzec odmówił. Wszyscy ludzie z wioski śmiali się z niego i mówili:

                Jesteś taki głupi! Jesteś biedny, mieszkasz w nędznej chacie. Gdybyś sprzedał swojego konia, żyłbyś w dostatku.

                Nie wiadomo, czy to była dobra czy zła decyzja – odpowiadał rolnik – to się okaże.

                Pewnego dnia rolnik stracił tego konia, uciekł z zagrody. Jeszcze tego samego dnia sąsiedzi zebrali się i mówili:

                Co za nieszczęście! Gdybyś sprzedał go, żyłbyś dzisiaj w dostatku. A teraz nie masz ani konia ani pieniędzy.

                Nie wiadomo, czy to szczęście czy nieszczęście – odpowiadał rolnik – to się okaże.

                Następnego dnia koń powrócił, ale nie sam. Przyprowadził z sobą kilka innych, równie pięknych koni. Wszyscy rolnikowi zazdrościli i mówili:

                Dopisało ci szczęście!

                Nie wiadomo, czy to szczęście czy nieszczęście – odpowiadał rolnik – to się okaże.

                Parę dni później syn rolnika, próbując osiodłać jednego z dzikich koni spadł i złamał nogę. Wieczorem sąsiedzi przyszli do domu rolnika ubolewając nad losem jego syna.

                Co za pech, Twój syn miał być dla ciebie na stare lata pociechą. A teraz będzie kaleką. Gdybyś wtedy sprzedał konia, twój syn byłby dzisiaj zdrowy.

                Nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle – odpowiadał rolnik – to się okaże.

                Kolejnego dnia w wiosce pojawili się cesarscy wysłannicy przeprowadzając przymusowy pobór do wojska. Jednak syn rolnika ze względu na swój stan zdrowia został pominięty i jako jeden z nielicznych pozostał w domu.

                Ludzie przychodzili do rolnika i mówili:

                Oj, wielkie nieszczęście nas spotkało. Nasi synowie poszli na wojnę. I nie wiadomo, czy wrócą. Ty to masz szczęście! Twój syn jest wprawdzie kaleką, ale jest przy tobie.

                Nie wiadomo, czy to szczęście, czy nieszczęście – odpowiadał starzec – to się okaże…

                Czasem radość, czasem smutek

                No więc, tak jak w bajce, są w naszym życiu doświadczenia, które przyjmujemy z otwartymi ramionami. Od razu je kochamy i chcemy ich doświadczać jak najdłużej. Są też takie, z którymi nam trudno. Które bolą, czasem złoszczą, czasem rodzą żal i smutek. Wiemy, że są dla nas złe i niecierpliwie pragniemy, by jak najszybciej minęły.

                Czego natomiast uczy nas ta inspirująca opowieść? Nie zawsze to, co w danej chwili dobre, takie zostanie. Nie zawsze to, co niekorzystne, pozostaje takie na zawsze. Przychodzą do nas różne doświadczenia życiowe i perspektywa czasu zmienia ich postrzeganie.

                Jak reagować na dobre i złe zdarzenia?

                Mnie ta bajka uczy dystansu, wyważenia, pokory. Jej mądrość kryje się w tym, że nasz odbiór zdarzeń może zmieniać się z perspektywy czasu. Że zamiast skrajnie cieszyć się lub martwić tym, co przynosi życie, możemy pamiętać, że nigdy nie wiadomo, jakie coś dla nas jest. I szczególnie przy negatywnych doświadczeniach, ich sens i zasadność możemy zrozumieć dopiero z perspektywy czasu – tygodni, miesięcy, lat…

                Następnym więc razem, gdy najdzie cię pokusa zareagowania: „jak ja tego nie znoszę…” lub „jak ja to uwielbiam” zatrzymaj się na chwilę, weź oddech i – jak chiński rolnik – podejdź z dystansem do sytuacji. Pozwól sobie poczuć uspokajającą moc myśli „Nie wiadomo, czy to dobrze, czy źle. To się jeszcze okaże.”

                NEWSLETTER

                BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

                Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

                  • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

                  pokonać konkurencję

                  „Wykonuj nie tylko swoją pracę, ale też trochę ekstra.

                  Nie wahaj się dać z siebie trochę więcej,

                  bo ta drobna różnica jest warta całej reszty”

                  Powiedział Dean Briggs i tę myśl przekazuję Uczestnikom moich szkoleń z „Efektywnej komunikacji w obsłudze Klienta” i firmom, z którymi spotykam się na dedykowanych warsztatach „Akademia Profesjonalnej Obsługi Klienta”.

                  O tym, jak ważne w relacjach z klientami są to słowa, przekonałam się niedawno osobiście, z perspektywy Klienta, i to aż dwukrotnie.

                  🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

                  Historie z życia wzięte

                  Wybrałam się ostatnio do myjni. Odwiedzam to miejsce regularnie, najczęściej wybierając ten sam, piąty program mycia. Tym razem był ze mną mój syn i to on poszedł, by zakupić usługę. Zostałam w aucie, prowadząc rozmowę telefoniczną i zdziwiłam się bardzo, że pojawił się z powrotem po dosłownie 30 sekundach.

                  Zapomniałeś czegoś?” – zapytałam zaskoczona.

                  Nie” – odpowiedział – „Z daleka rozpoznali twój samochód i gdy wszedłem, wszystko było już gotowe. Wiedzieli kto, wiedzieli jaki program mycia, obsługa przygotowała potrzebny formularz, jeszcze zanim wszedłem…” – powiedział zadowolony.

                  Zaledwie kilka dni później zdarzyła się kolejna, pozytywnie zaskakująca sytuacja. Prowadziłam dwudniowe warsztaty. Podczas przerwy obiadowej, jak zwykle, uczestnicy mojego szkolenia zeszli na dół do restauracji. Ja zostałam na chwilę jeszcze w sali, aby coś przygotować. Posiłki zawsze wybieramy rano, więc z góry wiadomo, co komu jest serwowane, jedzenie zawsze czeka na nas gotowe. Jedyne, co wybieramy na miejscu u kelnera, to napoje do obiadu.

                  Tak więc, ponieważ zatrzymały mnie w sali jeszcze sprawy organizacyjne, w restauracji pojawiłam się chwilę po uczestnikach mojego szkolenia. Gdy weszłam, zobaczyłam, że wszyscy są już na swoich miejscach i jedzą obiad. Kelner w restauracji dostrzegł mnie z głębi sali. Już po chwili szedł do stolika z moim daniem. Na tacy kątem oka dostrzegłam także butelkę napoju. Kelner, idąc w stronę naszego stolika, przytrzymał się stolik wcześniej (przy którym nie było gości), odstawił z tacy napój. Następnie podszedł do nas. Postawił talerz z daniem przede mną i zapytał: „A czego się Pani napije?

                  Odpowiedziałam jak zwykle (a w zasadzie jak zawsze): „Pepsi bez cukru poproszę

                  To, co zrobił w tej chwili kelner, bardzo mnie zdumiało i zaskoczyło. Sięgnął po przygotowaną już wcześniej, odstawioną przed chwilą Pepsi, i mi ją zaserwował.

                  Jak pokonać konkurencję? Efekt „wow”

                  Zachwyciłam się, moje osobiste doświadczenie w obsłudze klienta przeżyło efekt „wow” 🙂  Bo kelner wykazał inicjatywę, pomyślał, pamiętał, co lubię, zaryzykował, bo przecież teoretycznie mogłam chcieć inny napój.

                  Firmy i ich stratedzy od marketingu łamią sobie głowę nad tym, jak zwiększyć sprzedaż, jak stać się rozpoznawalnym, jak pokonać konkurencję lub jak się na jej tle wyróżnić. Inwestują środki w reklamę, wizerunek, bycie na czasie z najnowszymi trendami.

                  Warto jednak pamiętać, że z perspektywy Klienta wiele można wygrać, wyróżniając się „tym czymś ekstra”. W ten sposób buduje się efekt „wow”, a przez to satysfakcję klienta i jego lojalność. I to pozwoli ci pokonać konkurencję.

                  Kluczem jest tu inicjatywa i kreatywność osób pracujących z klientami, którzy potrafią zapamiętać Klienta, pomyśleć o jego oczekiwaniach, spełnić je i zaskoczyć klienta czymś ekstra.

                  Inicjatywa pracowników pracujących z klientami jest czynnikiem decydującym, jeżeli chodzi o sukces Twojej firmy. Dlatego też na podsumowanie, raz jeszcze przywołajmy słowa Dean’a Briggs’a: „Wykonuj nie tylko swoją pracę, ale też trochę ekstra, bo ta drobna różnica jest warta całej reszty”.

                  NEWSLETTER

                  BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

                  Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

                    • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.

                    zaległe sprawy

                    Gdy lista zaległości rośnie, a z nią stres i poczucie bezradności, wiele osób wini za taką sytuację swoją motywację. „Muszę się wziąć w garść”, „Muszę się zmobilizować” – często to sobie powtarzamy w takich sytuacjach. I jeśli „przymuszanie” działa, to super! Jest powód do satysfakcji. Jednak co robić, gdy powtarzane „muszę się za to zabrać”, „chcę się za to zabrać” itp. nie przynosi efektów? Gdy czas mija, a nam, poza rosnącym poczuciem winy nie przybywa efektów?

                    Jest jedna żelazna zasada, która pomoże nam obejść nasz wewnętrzny opór i skutecznie realizować zadania i zaległe sprawy. To niewielka korekta podejścia do planowania zadań, która przyniesie Ci ogromną różnicę w skuteczności. I tą właśnie zasadą chcę się dziś z Wami podzielić.

                    🎥 Wolisz obejrzeć film na ten temat? Kliknij poniżej na mój kanał na YouTube

                    W czasie szkoleń z zarządzania sobą w czasie i sesji coachingowych z moimi Klientami każdego, kto chce ruszyć zaległe sprawy z miejsca, proszę najpierw, aby spisał listę swoich zaległych i bieżących spraw na kartce. Piszemy, „katalogujemy” wszystko po kolei, sprawdzamy, jak długo dane zadanie widnieje na liście to-do. I już na tym etapie zaczyna być jasne, gdzie leży przyczyna, że tak trudno zabrać się za niektóre zadania.

                    Jak planujemy zaległe sprawy?

                    Często na kartkach moich Klientów pojawiają się takie pozycje:

                    – wysłać ofertę klientowi

                    – zadzwonić do Klienta w sprawie maila

                    – zrobić notatkę po spotkaniu

                    Osobę postronną, czytającą listę tak banalnych zadań może zastanawiać, co jest trudnego w kliknięciu przycisku „Wyślij” w skrzynce mailowej, albo w wybraniu numeru do klienta i dlaczego w ogóle taka pozycja „wisi” na liście zaległych spraw.

                    W wysłaniu maila z ofertą nie ma nic trudnego, ale po dodatkowych pytaniach dość szybko okazuje się, że pod tą pozycją „wyślij maila” kryje się duuuużo więcej. Bo wysłanie maila z ofertą wymaga najpierw szeregu prac przygotowawczych. Przed wysłaniem trzeba tę ofertę dokończyć, wcześniej skonsultować ją z zespołem, nanieść ewentualne poprawki i dopiero wtedy wysłanie ostatecznej wersji klientowi będzie możliwe.

                    Zatem zadanie o nazwie „wysłać ofertę” wcale nie jest jedynie wysłaniem maila, ale skrótem myślowym, pod którym kryje się zbiór wielu wcześniejszych czynności, wymagających czasu, skupienia i organizacji.

                    Mylące ogólniki

                    Podobnie w przypadku zadania „zadzwonić do Klienta w sprawie maila”. To przykład zadania, jakie wpisała kiedyś na moim szkoleniu – pracująca w agencji reklamowej – jedna z Uczestniczek. Okazało się, że telefon miał dotyczyć maila w sprawie opracowania kreacji na kampanię reklamową dla zupełnie nowego produktu. Do pierwszej propozycji pojawiły się od klienta pytania.

                    Zadanie więc, wiszące od kilku dni w skrzynce mailowej, w rzeczywistości polegało na wykonaniu kilku złożonych etapów. Na zebraniu pytań i uwag od całego zespołu i skoordynowaniu telekonferencji z zespołem klientem, omówieniu pomysłów na kampanię, spisaniu wniosków i dopiero wtedy na rozesłaniu końcowych ustaleń między wszystkimi zainteresowanymi. Skomplikowane? Bardzo! Nawet opisanie kolejnych kroków sprawia mi trudność.

                    Widzisz już, jaki problem i jaka zasada wyłania się z przytoczonych przykładów? Jeśli na twojej liście rzeczy do zrobienia lądują niepozorne 2-3 zaległe sprawy, a jest ci trudno się za nie zabrać, zweryfikuj wnikliwie co się pod zapisanymi ogólnymi hasłami kryje.

                    Pułapka wygody

                    Pułapkę planowania spraw na bardzo ogólnym poziomie zastawia na nas nasz mózg. On lubi uproszczenia, myślenie na skróty i niską wnikliwość. Jego zadaniem jest oszczędzać naszą energię i nasze siły. Dlatego podpowiada nam drogę na skróty i bardziej złożone zadania zamyka w proste „wysłać ofertę”, „zadzwonić do Klienta”.

                    Pamiętam z czasów, gdy moje dzieci były małe wiersz Michała Zawadki o motywacji. Wiersz zawierał dość drastyczną, ale obrazową metaforę wyrażaną w pytaniu: „Czy można zjeść słonia”. Konkluzja w wierszu była taka, że owszem, słonia da się spokojnie zjeść, ale po kawałku.

                    Zaległe sprawy? Na co zwracać uwagę

                    Podobnie z zadaniami. Borykasz się z zaległymi sprawami – spisz je sobie na kartce. Następnie zadbaj, by rozpisać dane zadanie na szczegółowy zestaw czynności niezbędnych do danego zadania. Sprawdzisz w ten sposób, czy za pozornie prostą czynnością „posprzątać garaż” nie czai się aby coś więcej, niż tylko pojawienie się tam z mopem, by przetrzeć podłogę. 🙂

                    Gdy zapiszesz zadanie na kartce, następnie określisz wszystkie czynności, jakie masz w ramach tego zadania wykonać, pozostaje ostatnia czynność, gwarantująca sukces i skuteczność. Wybierz pierwsze, konkretne działanie, które pozwoli Ci dane zadanie ruszyć z miejsca.

                    Liczy się pierwszy krok

                    Wracając do dwóch przykładów z moich szkoleń: osoba, która przygotowywała ofertę jako pierwszy krok wyznaczyła sobie „umówić spotkanie z 2 wybranymi osobami z zespołu, by skonsultować aktualny draft oferty.” Osoba, która miała „zadzwonić do Klienta”, jako pierwszy krok ruszający sprawę z miejsca, podała „określenie w swoim kalendarzu 3 terminów na zorganizowanie wewnętrznego spotkania”.

                    Zawsze, gdy masz już zapisane zadanie i rozpiszesz je na kolejne działania, określ, co jest pierwszym krokiem, który nada temu zadaniu bieg. W przypadku sprzątania garażu mogłoby to być wyznaczenie sobie czasu, gdy zaczynam. Czyli wpisanie do kalnedarza „sprzatanie garażu- początek” na sobotę od 14:00. Bo ustaliłeś już, że wtedy w domu będzie Twój sąsiad, którego poprosisz o pomoc w przestawieniu szafy blokującej drzwi z garażu do domu.

                    Podsumowując, zamiast planować zadania w głowie, zapisuj. Zamiast używać skrótów i uproszczeń myślowych, rozpisuj zadania na szczegółowe czynności. Gdy masz listę „podzadań”, określ pierwsze, nadające sprawie bieg. W ten sposób masz listę „małych zadań” do wykonania (a nie całego słonia), wiesz, na czy skupić się w danej chwili i wszystko trzymasz zapisane. To się nie może nie udać! 🙂 Wszystko już pójdzie zgodnie z planem.

                    NEWSLETTER

                    BĄDŹ NA BIEŻĄCO I ZYSKAJ:

                    Najnowsze artykuły, hity cenowe, nadchodzące kursy!

                      • Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingowych przez MALESZKO.EDU Urszula Maleszko-Grabowska z siedzibą w Warszawie ul. Odkryta 1A oraz na otrzymywanie na podany adres e-mail informacji handlowych. Podanie danych jest dobrowolne. Przysługuje mi prawo dostępu do swoich danych i ich poprawiania.